
„Zmęczył nas Stambuł, wyskoczyliśmy więc sobie na relaks na Wyspy Książęce” – brzmi nieźle, prawda? Gdy pierwszy raz usłyszałam tę dumną nazwę wysp, pomyślałam, że to pewnie mekka bogaczy z luksusowymi jachtami i dla nas, raczej nie będzie tam miejsca. Ale… tak naprawdę wyspy te są w zasięgu ręki każdego turysty zwiedzającego Stambuł, w dodatku dopłynąć do nich można stamtąd za grosze! Wyspy Książęce to mini archipelag kilku wysp na Morzu Marmara po azjatyckiej stronie Stambułu. Jedna z nich, jest ponoć własnością prywatną jednego z najbogatszych Turków, kilka z nich jest bezludnych, a cztery są zamieszkałe, dostępne dla turystów i koniecznie do odwiedzenia. Są to: Kinaliada, Burgaz, Heybeliada, Büyükada. Ta ostatnia jest największa i stanowi ostatni przystanek promu. Wyspy są uwielbiane przez mieszkańców Stambułu, spędzają oni tam weekendy, imprezują, plażują i odpoczywają. Są idealnym miejscem na ucieczkę przed gwarnym miastem, czas płynie tu zdecydowanie wolniej niż w Stambule i przede wszystkim panuje tutaj cisza.. czyli coś czego w Stambule nie zaznacie!
Na wszystkie wyspy możemy dostać się promem (transport publiczny). Połączeń promowych jest pod dostatkiem i odpływają one niemal z każdego większego portu w mieście m.in. z portu Sirkeci i Kabataş po stronie europejskiej czy Kadiköy oraz Bostanci po stronie azjatyckiej. W weekendy promy są bardzo oblegane i zdarza się, że można się nie wcisnąć.
Po wyspach chodzi się pieszo, jeździ dorożką albo pożycza rower, panuje tu zakaz ruchu samochodowego i fajnie, bo jest ciut spokojniej. Panuje tu klimat prawdziwie nadmorski, z licznych restauracji dochodzi zapach świeżej rybki, nad głowami skrzeczą mewy, a dookoła piękne wille obrośnięte kwiatami.
fot
fot
fotFOT
fot
fot
fot
FOT
fot
fot
fotFOT
fot
fot
fot
FOT
fot
fot
fot
fot