
Zakochana jestem w kuchni Izraela bezgranicznie! Znalazłam w niej wszystko co kocham: śródziemnomorskie warzywa, soczyste owoce, morze przypraw, dużą ilość czosnku i oliwy, wszystko popijane najczęściej sokiem z granata lub lokalnym winem, a do tego cieplutkie puchate pity – bajka! Zarówno dania jedzone na szybko, przyrządzone w ulicznych barach, jak i długie biesiadowanie przy bardziej wymyślnych potrawach było dla mnie zawsze eksplozją smaków, a moje kubki smakowe szalały z rozkoszy.
Falafel i hummus
Dwa najpopularniejsze dania to falafel (kulki z ciecierzycy usmażone na chrupko zawinięte w pitę i polane tahiną) i hummus (pasta z ciecierzycy podawana z pitą i warzywami). Falafel i hummus to izraelski fast food, jedzony jest przez wszystkich (oba dania są koszerne i wegetariańskie) o każdej porze i wszędzie. Oprócz tego Izrael oferuje totalny mix kuchni całego świata. Wiadomo, jak wszędzie znajdziemy włoską pizzę, sushi czy chińszczyznę, ale spotkać tu też można bardziej egzotyczne dla nas kuchnie – jemeńską, libańską czy iracką. Gdzie się wybrać by dobrze zjeść? a więc…..
………
Zniewalająco pyszny hummus w Jaffie
Spacerując po Jaffie koniecznie wskoczcie na wspaniały hummus w barze Abu Hasan. Energiczni i uśmiechnięci panowie szybko podadzą Wam dużą porcję hummusu z pitami, ostrym sosem i cebulą. Jeśli nie jesteście bardzo głodni, weźcie jedną porcję na pół, bo tu można się naprawdę najeść. Porcja kosztuje 17 szekli. To miejsce tętni życiem, a nad wszystkim czuwa sam właściciel energicznie rozsadzając nowych gości przy stolikach. Jak tam trafić? Miejsce schowane jest na uboczu więc to, że niemal zawsze jest tam tłumnie świadczy o tym, że trafiają tam nieprzypadkowi ludzie. Jak już będziecie na głównej ulicy Jaffy, Yehuda Hayamit podążajcie tą ulica pod górę, do końca. Dojdziecie do małego ronda i tam, zapewne już z daleka zobaczycie mały tłok na rogu ulicy Ha-Dolfin 1, to włąśnie tam! Uwaga, istotna informacja, w szabat (piątek po zachodzie do soboty włącznie) lokal jest zamknięty na cztery spusty!
Hummus w każdym miejscu podaje się ciut inaczej. Zazwyczaj jednak w takim „streetowym” zestawie jest chleb pita, cebula na przegryzkę no i oczywiście ciecierzycowa pasta, posypana przyprawami oraz kolendrą. Dla odważnych jest też mega ostry sos, jego mocy długo się nie zapomina.
Większość „hummusowni” ma bardzo prosty, lokalny wygląd. Nie są to wykwintne restauracje, lecz lokalne jadłodajnie, gdzie miejscowi wpadają na szybki, tani lunch.
Zdjęcie ze strony http://www.sweetsonian.com
Szakszuka to danie, które Izraelczycy często jedzą na śniadanie. Niby to zwykłe jajka, ale towarzystwo pomidorów i przypraw sprawiają, że smakują trochę inaczej, taka bliskowschodnia wersja jajek sadzonych. Na bazarach można nawet kupić specjalną mieszankę przypraw do szakszuki – dobry pomysł na kulinarną pamiątkę z Izraela.
Kapitalny hummus w centrum Tel Avivu
W samym sercu bazaru HaCarmel znajduje się miejsce z cudownie pysznym i tanim hummusem. Spacerując główną ulicą bazaru szukajcie błękitnego napisu Hummus i wybierzcie porcję niebiańsko kremowej pasty z dowolnymi dodatkami: bakłażanem, tahiną, cebulą, sosem lub jajkiem. Ceny od 12-16 szekli.
W bazarowym zamieszaniu łatwo przeoczyć to miejsce bo często zasłonięte jest ono straganami.
Co ciekawe, Izraelczycy, pomimo tego, że bardzo lubią hummus raczej nie robią go w domu, bo po prostu im się nie chce. Jest z tym trochę dużo pracy.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Idealnie chrupiący falafel z aromatycznymi dodatkami w Tel Avivie
W tym małym niepozornym lokalu jedliśmy falafela kilka razy i zawsze było pysznie! Falafel możecie zamówić do wyboru: w picie, w tortilli lub na talerzu, ale to dodatki robią tu najlepszą robotę. Obłędne sałatki i sosy nakłada się samemu do wyboru do koloru i do woli. Smaki i kombinacje tych sałatek to prawdziwa eksplozja smaków, dokładnie takich jak lubię: dużo ziół, dużo świeżych warzyw, dużo czosnku, dużo zieleniny. Falafel w picie z dodatkami: 16 szekli. Gdzie to jest? Knajpka znajduje się na przy ulicy Allenby, idąc z centrum w stronę bazaru po prawej stronie , na skrzyżowaniu z ulicą Nag’ara. Polecam!
W tym miejscu też spotkacie wielu miejscowych. Z zewnątrz niepozorny bar, lecz zjeść tam można na bogato w bardzo przystępnej cenie.
Ciecierzycowe kotleciki prawie wszędzie w Izraelu smakują dobrze, lecz w tym miejscu bogactwo dodatków stawia ten lokal o półkę wyżej.
,,,,,,,,,,,,,,,,,
Piekarnia przy bazarze HaCarmel w Tel Avivie
Tętniąca życiem i wypełniona pięknymi zapachami piekarnia pękająca w szwach od różnorodnych pit, chlebów, bułek, rogali, ciastek i placków. Przed szabasem wygląda jakby rozdawali tam coś za darmo – full ludzi! Ceny korzystniejsze niż w polecanej wszędzie Abulafii.
Zapachy zapraszają głodomorów z daleka.
Bułka nadziewana bakłażanem i serem, bomba!
Placek z szakszuką czyli jajkami w pomidorach, poezja!
,,,,,,,,,,,,,,,,,
Perfekcyjny hummus w Akrze
W samym środku bazaru zobaczycie w pewnym momencie kolejkę czekających ludzi niczym za PRL-u. Tu właśnie podają najlepszy hummus w urokliwej Akrze, a przynajmniej taką sławą cieszy się to miejsce wśród miejscowych. Porcja ciecierzycowej pasty polanej od serca oliwą z oliwek kosztuje tu 14 szekli, podana jest z pitami, cebulą, pomidorami, ogórkami i oliwkami do zagryzania. Śpieszcie się, lokal zamyka się po wyprzedaniu całego hummusu, czyli około 14.00. Mniam! Jak tam trafić? Wystarczy zgubić się w wąskich uliczkach bazaru, prędzej czy później na pewno traficie na to miejsce. Nie wiem czy w ogóle ma ono jakiś adres 😉
Humus Said – najsłynniejsza humusodajnia w Akrze!
Na stolik czasem trzeba poczekać nawet pół godziny…
Praca wre, niby to tylko pasta z ciecierzycy, a ile osób zaangażowanych!
Coś słodkiego?
Knaffe, czyli najpopularniejszy izraelski deser jest idealną kropką nad „i” w kulinarnej podróży po tym kraju. Szczerze, nie za bardzo zachwycał mnie wygląd knaffe. Pomarańczowy wielki placek tonący w morzu syropu, krojony na kawałki szpachlą do gładzi 😉 Jakże się myliłam osądzając ten deser po wyglądzie. Knaffe to rarytas! Zrobiony jest z cienkich nitek popularnego w kuchni azjatyckiej makaronu kadayif i owczego sera. Podaje się go na ciepło, wierzch jest lekko chrupiący, serowy środek rozpływa się w ustach. Często jest posypany pistacjami i sowicie polany słodkim syropem. Trudno porównać mi jego smak do jakiegokolwiek ciasta czy deseru z Polski, ale chyba przez dodatek sera najbliżej mu do sernika, tylko takiego z makaronem 🙂 Jeden kawałek knaffe nasyci najbardziej wygłodniałych łasuchów i wydaje mi się, że albo się go pokocha albo znienawidzi, ale jedno jest pewne, jeśli tu będziecie, koniecznie spróbujcie!
Knaffe znajdziecie bez trudu na niemal każdym bazarze i w specjalnych cukierniach, gdzie podaje się wiele rodzajów tego deseru.
Tu bardziej wykwintna wersja knaffe, zapewne posiadająca jakąś swoją specjalną nazwę…
A dla tych, których nie przypadną do gustu izraelskie smaki… zawsze zostaje McDonalds…oczywiście koszerny!
ZOBACZ GELERIĘ IZRAEL ZIEMIA NIEŚWIĘTA ZOBACZ GALERIĘ IZRAEL ORTODOKSYJNIE